Jestem freelancerem z tendencją do prokrastynacji
Jestem freelancerem z tendencją do prokrastynacji (takie hasło znalazłem w artykule na goldenline.pl), ale już niedługo mam nadzieję zamienić się na prezesa dużej spółki, więc przestaną mnie interesować takie porady. Tymczasem jednak, muszę zgodzić się, że punkt numer trzy: „nie pracuj w piżamie” jest jak najbardziej wskazany.
Bywało tak, że dzwonił klient i głupio się czułem będąc w piżamie :)
O przyjściu listonosza nie wspominając. Wszystko zmierza do tego, by znów jeździć do biura, by tam pracować. Już tak miałem kiedyś i myślę, że jest to dobre rozwiązanie. Łatwiej rozdzielić czas dla rodziny i domu, od czasu dla pracy. Jest wtedy taka fizyczna bariera, pozwalająca łatwiej się wyluzować. Gdy pracujemy tylko w domu, nie wiadomo kiedy tak naprawdę praca się skończyła.
Można oglądać TV i pracować, można rozmawiać i pracować, można iść pozmywać naczynia i po chwili wrócić do pracy, można iść się wykąpać, można przeczytać kawałek książki, można też położyć się spać (no bo przecież siedziało się całą noc przy pracy), itd. Ma to swoje plusy, ale trzeba umieć sobie z tym radzić. A to, wbrew pozorom, nie jest takie proste. Często czujemy, że pracowaliśmy cały dzień, choć nie jest to prawdą, bo w ciągu tego czasu robiliśmy rzeczy zupełnie z pracą niezwiązane. Idąc do pracy do biura, wielu z tych rzeczy zwyczajnie nie da się zrobić, bo ciężko coś posprzątać w domu czy ugotować obiad, będąc poza domem. I tak chyba musi być – kiedy jest praca, to skupiamy się na tym – kiedy jest rodzina, to jesteśmy razem i praca wtedy powinna trzymać się od nas z daleka.
Work – life balance to bardzo ważna rzecz i nie zrozumie tego osoba, która nigdy nie pracowała w domu przez dłuższy czas, bo na krótką metę, wydaje się to być sytuacją idealną. Po dłuższym czasie, zaczyna doskwierać samotność. Brak kontaktu z innymi ludźmi powoduje uczucie osamotnienia. To prowadzi do depresji i niechęci do zadań, które na nas czekają. Sięgamy zatem co raz częściej do rzeczy z pracą mało związanych, zawalając tym samym terminy. Wpędzamy się tym samym w jeszcze większy stres, który w dłuższym okresie czasu, prowadzi do bardzo kiepskiej jakości życia. I tak oto praca z domu, która miała być taka fantastyczna, staje się wielką udręką. Zaczynamy myśleć, że lepiej byłoby nam gdzieś na etacie w biurze, ze stałą pensją, z ograniczonymi godzinami pracy, w miejscu, w którym spotkamy inne osoby, z którymi możemy podzielić się naszymi rozterkami i problemami życiowymi. Do których możemy powiedzieć dzień dobry. Spotkamy osoby, które w przeciwieństwie do klientów, nie będą z nami rozmawiały tylko po to, by nas zachęcić lub zmusić do jakiegoś działania.
Tak to właśnie wygląda. Ale są też plusy. Dokładnie takie same, jak wszystkie minusy. Kwestia interpretacji i podejścia. W dniu dzisiejszym mogę powiedzieć, że praca w domu jest fantastyczna. Kilka lat temu, nie mógłbym tego powiedzieć z czystym sercem.
Pozdrowienia dla wszystkich freelancerów
Michał Cieślak