Film Joe Black i piosenka końcowa
Zauważyłem w statystykach, że sporo osób szuka piosenki końcowej z filmu Joe Black. Pod koniec tego wpisu jest informacja o tym, kto jest autorem. Jest to taki „grubszy” Pan, który już niestety nie żyje.
Właśnie skończyłem oglądać w telewizji film, który oglądałem już chyba ósmy raz i za każdym razem czuje się świetnie po nim. Nie tak dawno pisałem o marnowaniu czasu przed telewizorem – wspomniałem tam też o filmach, które coś nam przekazują. O takich, które wpływają na nasze życie. Właśnie Joe Black jest jednym z tych filmów.
Pomimo tego, że mamy go na DVD i możemy oglądać praktycznie w każdej chwili, to jednak jak tylko leci w telewizji, chętnie zasiadam przed ekranem i z zapartym tchem oglądam do samiutkiego końca. Film jest w mojej opinii jednym z najlepszych filmów, które przyszło mi w życiu oglądać. Pomimo tego, że wiem dokładnie co w nim będzie, to historia w nim zawarta ma w sobie tak wiele optymizmu, że ogląda się go doskonale za każdym razem. Po takim filmie człowiek chce żyć (choć film opowiada przecież o śmierci) – i to chce żyć dobrze. Tak, by być dobrym człowiekiem.
Wiem, że bycie dobrym człowiekiem wcale nie jest takie łatwe, ale wydaje mi się, że warto się o to starać. I nie chodzi mi tu już o żadne sprawy związane z życiem po śmierci. Chodzi raczej o to, jak żyjemy teraz i co dajemy temu światu. Co po nas pozostanie. Czy nasi najbliżsi będą o nas myśleć dobrze, mówić dobrze – czy będzie rzeczywiście im brak naszej osoby? To są pytania związane z naszą egzystencją. Z sensem życia.
Jeśli ktoś jeszcze nie zna tego filmu, to gorąco polecam. Film opowiada historię jednego bogatego człowieka, po którego przychodzi śmierć. Śmierć przychodzi pod postacią człowieka i pragnie zasmakować życia. Aby jednak w pełni móc posmakować życie, musi mieć kogos, kto go po tym człowieczym świecie oprowadzi. I taka jest właśnie rola tego bogatego człowieka. Śmierć, grana przez Brata Pitta, zakochuje się w w córce wspomnianego bogacza i nie jest chętna do opuszczenia naszego ludzkiego świata. Sprawa jest dodatkowo skomplikowana faktem, że śmierć (tytułowy Joe Black) przychodzi pod postacią człowieka, którego owa córka poznała rankiem w kawiarni. Nie może ona zrozumieć co się stało i czemu Joe nie jest taki sam, jak był jeszcze rano w kawiarni.
To tylko taki krótki opis o czym jest film. Ale tak w zasadzie powinienem napisać, że film jest o tym, że należy żyć dobrze, bo nigdy nie wiadomo kiedy przyjdzie na nas czas – a wtedy może być już za późno, by naprawić nasze złe uczynki, czy zakończyć pewne sprawy. Joe Black to bardzo wzruszający i poruszający film. Powoduje, że człowiek zaczyna myśleć o sprawach, o jakich na codzień nie ma czasu pomyśleć. A wydaje mi się, że czasem powinniśmy usiąść, zamknąć oczy i zastanowić się nad tym czy nasze życie jest takie, jakim chcielibyśmy aby było. A przede wszystkim czy my sami jesteśmy tacy, jakimi chcemy. Czy robimy rzeczy dobre, sensowne – czy też po prostu żyjemy dalej nie przejmując się jakością naszego życia.
Na zakończenie chciałbym Wam jeszcze polecić muzykę, która pojawia się w filmie przy napisach końcowych. Pomimo, że nie popieram piractwa, to jednak polecam poszukać w google „ISRAEL KAMAKAWIWO’OLE – Somewhere over the rainbow”. Piosenka idealnie nadaje się właśnie do tej chwili z zamkniętymi oczami.
Pozdrawiam
Michał Cieślak
Pingback: Bezsens » Archiwum Bloga » Sens życia - o co w tym wszystkim chodzi
Dzięki za piękny, podnoszacy na duchu wpis:) Staram się być szczęśliwa, spokojna i dobra. Właśnie ten film oglądany enty raz pomaga mi zmagać się z dniem codziennym. Mam dzieci, wnuczki i cudownego męża. Więcej takich dobrch emocji w Internecie i może Świat będzie lepszy. Melodię „końcową” mogę słuchać bez końca:))))