Dzisiaj miałem okazję posłuchać osoby, która żyje już ponad 85 lat
Dzisiaj miałem okazję posłuchać osoby, która żyje już ponad 85 lat i po tej rozmowie chciałem powiedzieć/napisać swoje refleksje. Otóż żyjemy w świetnych czasach. Chyba najlepszych, jakich w ciągu ostatnich kilkuset lat w Polsce moglibyśmy oczekiwać. Kiedy posłucha się przez chwilę, jak kiedyś wyglądało życie, to nasze dzisiejsze problemy, wydają się zupełnie małe, nieistotne.
Co ważniejsze, bardzo słabo wykorzystujemy nasze możliwości. I nie chodzi o to, co robi rząd, czy prezydent, czy jakikolwiek inny polityk. Ani nie chodzi o podatki, o prawa, itd. Chodzi o nas samych. Kiedyś ludzie potrafili wiele poświęcić, by zdobyć pracę. Wyjazd za pracą, to była norma. Wyjazd za mieszkaniem, to była norma. Już sam fakt, że takowe się dostało, był powodem do radości. Pracowanie przez trzy tygodnie, by potem raz w miesiącu się spotkać z rodziną, było czasem jedynym wyjściem. A potem i tak pojawiała się konieczność pójścia do wojska, która zmieniała wszystko na kilka lat. Nie na rok, ale na 3 lub 4 – i nic nie można było z tym zrobić.
Możliwość uczenia się, była luksusem. Zdobywanie wiedzy, to był nie lada wyczyn dla niektórych i wymagał wielu wyrzeczeń.
My, moje pokolenie, wybrzydzamy na pracę. Narzekamy, gdy tylko pojawia się myśl, że trzeba byłoby iść na ćwiczenia wojskowe. Marudzimy, że musimy wyjeżdżać za pracą za granicę – a to przecież wielki plus, że w ogóle możemy to robić. Gdy trzeba dojechać do pracy 30 km, to już jest problem. A wyobraźcie sobie, że musielibyśmy do tej pracy dojechać w niedzielę 100 km, potem iść piechotą 11 km, by zostać w tej pracy przez tydzień, bo tylko niedziela byłaby wolna i tylko wtedy moglibyśmy wrócić do domu.
Jesteśmy pokoleniem rozpuszczonych dzieciaków, które zamiast doceniać i wykorzystywać możliwości – cały czas narzeka. Zamiast podnosić kwalifikacje, bierzemy się za kiepsko płatne prace za granicą. Edukacja jest dla większości na wyciągnięcie ręki. Internet to studnia bez dna, jeśli chodzi o możliwości i edukację. Będąc w Polsce, nie wychodząc z domu, możemy obejrzeć wykłady z uczelni typu Harvard. Praktycznie za darmo uczyć się języków. Już nie mówiąc o tym, że przez Internet można nawet pracować, bez opuszczenia domu.
Ale jesteśmy leniwi. Oczekujemy , że ktoś poprowadzi nas za rękę. A tego nikt nie zrobi. Bo kto ma to zrobic? To my musimy się ogarnąć i zdobywać ten świat. Póki mamy tę cudowną możliwość. Póki mamy zdrowie i siłę. Niezależnie od tego, jak bardzo jesteśmy wyciskani przez państwo. Niezależnie od tego, jak początkowo wydaje się to trudne. Jeśli nie zbudujemy siły naszego własnego podwórka, czyli nie zaczniemy produkować rzeczy czy wykonywac usług, które inne kraje będą od nas chciały kupić – to do tego czasu będziemy w trzeciej lidze, jeśli chodzi o nasze znaczenie na arenie światowej.
I nie, to nie rząd, nie sejm i senat, czy prezydent, ma to zrobić – oni są od tego byśmy się tutaj nie zabijali, okradali i mogli w miarę bezpiecznie egzystować. By inne kraje nam nie groziły. Byśmy wszyscy funkcjonowali jako społeczeństwo. Cała reszta, nasz dobrobyt, nasze znaczenie, a w dalszej perspektywie i bezpieczeństwo – to nasze zadanie.
A więc… Przestańmy wreszcie marudzić i się dzielić ze względu na poglądy. Trzeba się ostro wziąć do roboty. Życzę Wam dobrobytu, bo Wasz dobrobyt, to i moje lepsze życie. To takie proste. Nie ciągnijmy się w dół przez zazdrość, tylko w górę. Jeśli ktoś ma więcej od nas, to spytajmy go jak to zrobił i niech stanie się naszym mentorem. Niech pomoże wskazać miejsce, gdzie i jak się za coś zabrać. Nie nauczą nas tego rodzice, ani szkoła – bo jak mają nas uczyć pomnażania majątku, skoro sami tego nie potrafią (chyba, że ktoś ma zamożnych rodziców). Ale mogą tego nauczyć nas Ci, którzy sami są bogaci. I ich, zamiast nienawidzić, trzeba podziwiać… Ale przede wszystkim pytać. Prosić o radę. Większość chętnie o tym opowie, bo na pewnym etapie życia, chęć dzielenia się wiedzą, jest zwyczajnie przyjemna.
A zatem, bierzemy się ostro do roboty! Wszyscy! Byśmy umieli nauczyć nasze dzieci tego, jak budować swój dobrobyt, a nie jak stać się tanią siłą roboczą.
Życzę udanej resztki niedzieli. A jutro poniedziałek. Nie ten, który ma być ciężkim dniem pracy. Potraktujcie ten poniedziałek, jako szansę na zmiany i poprawę. Jako start w budowaniu swojego nowego życia. Ale żeby tak się stało, trzeba nie bać się wyjścia ze strefy komfortu.
W ostatnim czasie umieściłem powyższą wypowiedź na Facebooku i wiele osób polubiło mój wpis, więc postanowiłem wrzucić go na bloga, by nie zniknął w czeluściach fejsbuka (https://www.facebook.com/cieslakmichal/posts/922170657821416).