Prysznic, czy wanna?
Tak mnie dzisiaj naszło, gdy korzystałem jednego z tych urządzeń, że może warto poruszyć ten temat. Przez większość mojego życia miałem jedynie wannę, stąd nie trudno sobie wyobrazić, że moim ulubionym urządzeniem do kąpieli, była właśnie ona. Człowiek przyzwyczaja się do niektórych rzeczy i później trudno sobie wyobrazić, że może być coś lepszego. Pytanie tylko, czy kabina prysznicowa, taka właśnie jest?
Gdy kupiliśmy nasze pierwsze mieszkanie, okazało się, że jest w wanna takiej wielkości, że z powodzeniem przyjęłaby wodę z dwóch wanien (lub więcej), z których miałem okazję korzystać w przeszłości. Kiedy ją zobaczyłem pierwszy raz, zakochałem się i ta miłość kwitła przez długi, długi czas. A powiem Wam, że z wielkością wanny, jest jak z wielkością samochodu. Można przez całe życie mieć niewielkich rozmiarów wannę i uważać, że jest super, ale kiedy się spróbuje większej, to wtedy dostrzega się różnica i zaczyna pragnąć zmian.
Teraz, gdy od czasu do czasu, kąpię się w innych wannach, które są mniejsze, czuję pewien dyskomfort. Nadal jest przyjemnie, ale nie da się swobodnie i wygodnie ułożyć. Dlatego właśnie kocham moją wannę i nie wstydzę się do tego przyznać.
Ale, w nowo nabytym mieszkaniu, poza wanną, znajdowało się jeszcze jedno urządzenie, czyli prysznic. A dokładniej, sam brodzik, bo kabiny brakowało. Nie mniej, było przewidziane miejsce, w którym ów przyrząd miał się pojawić. I, któregoś pięknego popołudnia, chyba rok po tym, jak kupiliśmy mieszkanie, zakupiliśmy brodzik z kabiną prysznicową, by następnie zamontować ją we wskazanym miejscu. Nie było łatwo, ale jak to przystało na bohatera w swoim domu, dałem radę. Stoi do dziś, choć trochę przecieka, mimo że uszczelniałem go już dwa razy. Co nie zmienia faktu, że korzystamy z niego, nie przejmując się wypływającą spod spodu wodą. A co na to sąsiedzi? Tego nie wiem, bo nic nie mówią.
Po kilku latach posiadania obu tych urządzeń, przyznaję, że wannę kocham, a z prysznicem mamy bardziej koleżeńskie relacje. Owszem, jest to niezwykle przydatna, wygodna i przyjemna rzecz, ale nie powoduje aż takiego komfortu i uczucia relaksu, jakie daje wanna. Prysznic przydaje się szczególnie, gdy istnieje potrzeba szybkiego wyczyszczenia siebie samego. Do tego jest idealny. Po treningu, po jakiejś fizycznej pracy, czy z rana, by się obudzić. Jest jeszcze jedna sytuacja, w której się przydaje, ale o tej pisał nie będę. Niech Wasza fantazja sama Wam opowie. Napiszcie w komentarzu, co Wam do głowy przyszło.
A zatem, prysznic to coś użytecznego, a wanna – coś relaksującego. Wyobraźcie sobie cieplutką wodę, kilka świec, łagodną muzyczkę, spokój, lekkie unoszenie rąk na wodzie, wygodna pozycja. Nie wspominając już o tym, że duża wanna, to świetna sprawa nie tylko dla jednej osoby ;)
Gdybym mógł wybrać tylko jedno urządzenie, byłaby to wanna. Zawsze można z niej zrobić prysznic, mocując zasłonkę i uchwyt na słuchawkę prysznicową. Z kabiny prysznicowej… ciężko zrobić wannę. Co nie zmienia faktu, że od czasu do czasu, lubię tak sobie dłużej pod prysznicem postać i czuć tę spływającą po plecach wodę. Ale i tak wolę wannę!
I to już koniec tego mojego, zupełnie bezsensownego, wywodu na temat wanny i prysznica. A wiecie kiedy wpadłem na to, by na ten temat napisać? Zgadnijcie i koniecznie napiszcie w komentarzu!
Zalecenia:
- Jeśli więc będziecie kiedyś zastanawiać się, czy kupić wannę, czy prysznic: kupcie obie te rzeczy.
- Gdyby tylko jedna była możliwa: kupcie wannę, ale dużą wannę.
- Macie małe mieszkanie? Kupcie małą wannę, ale wciąż wannę!
- Nigdy nie kupujcie tylko prysznica!
Chyba, że jesteście prysznicowymi fetyszystami i stronicie od wanny, to wtedy droga wolna. Nie wiecie co tracicie!
Życzę Wam samych relaksujących kąpieli i szybkich pryszniców
Michał Cieślak