Film na niedzielę: Don Jon
Ostatnie dwa filmy, jakie polecałem, czyli Zacznijmy od nowa i Czas na miłość, mogły mylnie sugerować, że tylko takie filmy oglądam. Rzeczywistość jest jednak inna, gdyż uwielbiam chodzić do kina, a to czasem sprawia, że obejrzę filmy, które niekoniecznie wybieram na podstawie swoich upodobań. Bywa, że idę na film, by doznać całego doświadczenia, jakim jest „pójście do kina”. Tym razem, przedstawiam Wam film Don Jon, który obejrzałem nie dlatego, że tematyka mnie zachęciła, ale bardziej z powodu występujących tam aktorów, i że akurat miałem ochotę, by obejrzeć coś wesołego. Nie rozczarowałem się.
Don Jon to film oryginalny i wymaga sporo dystansu do świata i do siebie, by czerpać radość z oglądania go. Dla niektórych będzie on zapewne nieco wulgarny, a nawet obraźliwy. Kiedy jednak zdamy sobie sprawę, że to, na co patrzymy, ma dostarczyć nam rozrywkę, to pewne rzeczy przestają nas oburzać. Ten sam film, z inną obsadą, pewnie miałby u mnie znacznie mniejsze szanse. Ale Joseph Gordon-Levitt odegrał swoją rolę znakomicie, a Scarlett Johansson i Julianne Moore wprowadziły sporo urozmaicenia.
Co więcej, Joseph jest również autorem scenariusza i reżyserem, więc film momentami jest nieco abstrakcyjny. Nie mniej, nie sposób przyznać, że Joseph wykazał się niezwykłą odwagą, tworząc wspomniane dzieło.
Jednocześnie ostrzegam, że być może ten film lepiej obejrzeć z kolegami/koleżankami, niż w zestawieniach mieszanych. Ale to już kwestia tego, jak Wasze kobiety luźno podchodzą do poruszanego w filmie tematu. Jeśli, są jak bohaterka grana przez Scarlett, to może lepiej obejrzeć w towarzystwie kolegów ;)
Przyjemnego oglądania i wytrzymałej baterii w telefonie życzę!
Michał Cieślak
Michale… opindalasz się!!! gryzoni brak, wpisów na blogu brak!!! Normalnie niedługo się zawezmę i przyjadę do Ciebie!!! Bój się!!! ;)
lotr – boję się :)