Dlaczego akurat gry, a nie cokolwiek innego?

Być może część osób, które mnie zna, zastanawiało się kiedyś, skąd u mnie pomysł na tworzenie gier online. Wszystko zaczęło się kilka lat temu, kiedy to jeszcze w czasach pobierania nauki w liceum, moje drogi spotkały się  czym, co nazywano „programowanie”. Wtedy jeszcze była to dla mnie czarna magia i bywały nawet takie momenty, kiedy to moja dziewczyna (Kasia) wiedziała więcej ode mnie. Na przykład wiedzieła, że jak w visual basicu wpiszemy end() w dowolnym miejscu, to w tym miejscu zakończy się dana funkcja, czy też program. Ja natomiast potrafiłem jedynie przepisać to tam, gdzie pokazali na przykładzie w książce.

Co to jest ten flash?

Ale długo czekać nie trzeba było. Temat mnie wciągnął na tyle mocno, że zacząłem coś tam rozumieć. Była jednak w klasie taka osoba, która zawsze umiała więcej niż ja, a był nią niejaki Artur. Każdy z nas miał za zadanie przygotowanie jakiegoś programu – oczywiście ja i Artur staraliśmy się rozwijać nasze umiejętności, tworząc coraz bardziej rozbudowane programy. On jednak w pewnym momencie wpędził mnie w osłupienie, kiedy to w czasie zajęć przy komputerach pokazał swoją ostatnią produkcję. Żałuję, że nie mogę jej Wam pokazać, ale postaram się ją opisać. Otóż, był to chyba jego pierwszy „program” wykonany w czymś, co nazywało się flash. Była to nawet swego rodzaju gra. Otóż na ekranie znajdował się koszykarz, narysowany jako „kreskowy ludek”  (składał się tylko z kresek ręcznie narysowanych), a także przycisk, który umożliwiał rzucenie do kosza. Zasada była prosta – naciskałeś przycisk i jeśli miałeś szczęście, to ludek trafiał do kosza. Jeśli nie miałeś szczęścia, to … nie trafiał.

Wydaje się, że była to strasznie prosta rzecz (i tak w rzeczywistości było), ale gdy porównamy tego koszykarza, do naszych ówczesnych produkcji, to wypadał on całkiem nieźle. Ja w każdym bądź razie byłem zachwycony i musiałem zapoznać się z tym czymś, co tak tajemniczo nazywało się „flash”. Poszukałem w internecie o co chodzi i już wiedziałem, że chodzi o program Macromedia Flash. Jakiś czas później kupiłem sobie pierwszą książkę dotyczącą obsługi tego programu. I tak się to wszystko zaczęło.

Wakacje  nad morzem z laptopem i książką…

Pamiętam, że w najbliższe wakacje od tego wydarzenia, wyjechaliśmy z dziewczyną nad morze i tam (ku jej wielkiemu niezadowoleniu), zamiast leżeć z nią na plaży, leżałem w domku z książką i laptopem. To właśnie wtedy powstały Kaczuchy, czyli moja pierwsza gra we flashu (i ogólnie pierwsza gra). Od tamtej pory moja fascynacja nad flashem i actionscriptem już tylko się powiększala i powstało jeszcze może dwie gry wkrótce po kaczuchach. Artur też nie próżnował i zrobił ze dwie gry. Wtedy to właśnie zaproponowałem mu, by założyć razem portal z naszymi grami – na co on stwierdził, że jesteśmy zbyt kiepscy, by to zrobić. I tak oto pomysł został porzucony na kilka lat.

Studia i wracający pomysł o portalu z grami.

Gdy skończyliśmy liceum wraz z Kasią udaliśmy się na studia na Politechnikę Krakowską. Ponieważ ona uwielbia wygrywać różne rzeczy – większą frajdę sprawia jej wygranie czegoś, niż gdy zarobi tyle pieniędzy, że może sobie sama to kupić – szukaliśmy gier, w które grając można coś wygrać. Znaleźliśmy coś co nazywało się Snorki (ale chyba już było po konkursie, bo mimo wysokich wyników nigdy nie dowiedzieliśmy się, co można było wygrać), a także konkurs na stronach StatOil, gdzie grając w grę typu Parki, można było coś wygrać. Wygrana na Statoil była tajemnicą – tzn. grało się i nie wiadomo było, jaka jest nagroda. Okazało się, że nagrodą za nasze kilkadziesiąt godzin grania jest 200 punktów w Premium Club. Te dwa konkursy nas całkowicie zdołowały i wspólnie stwierdziliśmy, że w Polsce nie ma gdzie zagrać w gry, by coś wygrać.

Postanowiliśmy to zmienić, ale w między czasie napatoczył się nam wakacyjny wyjazd za granicę  (do Glasgow konkretnie). Obiecałem wtedy Kasi, że jak wrócimy, to zrobię 10 gier. I tak też się stało. Pierwszymi grami na gryzoniach były: Kaczuchy, Kajaki, Puzzle, Sztrzel a potem uciekaj, Smutnooki Fred, Żabka w opałach, Bitwa Morska, Wyścig Plemników, Deskorolkowiec i Pieniądze na ulicy.  I tak powstały GRYzonie.pl.

Skąd taka nazwa?

Kiedy wymyślaliśmy nazwę GRYzonie, musieliśmy sprostać kilku wymaganiom. Otóż najlepsze nazwy ze słowem gry były już dawno zajęte. A jednocześnie zrobienie kolejnej strony, której nazwy nikt nie zapamięta, było pozbawione sensu. I tak Kasia w końcu rzuciła, że może gryzoń. Ja na to, że nie może być, gdyż ma polską literkę w nazwie i będą się ludzie mylić. W końcu postanowiliśmy, że będą to gryzonie. Jak się okazało domena GRYzonie.pl była wolna, więc szybko ją zajęliśmy. Do dziś utrzymywana jest u tego samego rejestratora, jakim jest NASK. Nie powiem, by było to opłacalne, ale jakoś nigdy tego nie zmieniłem. Po kilku latach mogę powiedzieć uczciwie, że nazwa jest trafiona, gdyż łatwo ją zapamiętać, a jednocześnie występuje tam słowo gry.

Z tą nazwą jest kilka śmiesznych historii. Dostawaliśmy początkowo wiele maili z pytaniami odnośnie życia zwierzątek, np.: „dlaczego mój myszoskoczek zdechł?”. Dowiedzieliśmy się również, że istnieje takie coś jak „kapibara” i że jest to gryzoń (w dodatku całkiem spory). W tym momencie już nikogo raczej nie dziwi, że GRYzonie mogą kojarzyć się z grami, a stronę odwiedza kilkaset tysięcy osób miesięcznie.  A ostatecznie gry Artura również dołączyły do zestawu naszych gier i w tym momencie są częściej dodawane jego gry, niż moje. Jak więc widać mój pomysł z czasów liceum był słuszny – szkoda, że nie został od razu zrealizowany :(

Więcej o Michał Cieślak

Uważam, się jeszcze za młodego człowieka, choć w życiu zaliczyłem już kilka checkpoint'ów, takich jak: ślub, dzieci, własna firma, własne mieszkanie, itp.

27. Lipiec 2009 przez Michał Cieślak
Kategorie: Wirtualny Świat | Tagi: , | Napisz komentarz

Napisz coś ciekawego

Pola wymagane są zaznaczone * markiert


Visit Us On FacebookVisit Us On LinkedinVisit Us On TwitterVisit Us On Google PlusVisit Us On PinterestVisit Us On YoutubeCheck Our Feed